Jak mówi mecenas Budzowska, zgłaszają się do niej kobiety, które były w podobnej sytuacji, co 30-letnia Izabela. — Miały jednak więcej szczęścia, bo przeżyły. Wszystkie te przypadki łączy wspólny mianownik: wczesna ciąża, małowodzie lub bezwodzie, narastające wykładniki stanu zapalnego u matki, trudności decyzyjne lekarzy, czy to już jest ten moment, ten stopień zaawansowania stanu zagrożenia zdrowia i życia kobiety, żeby można było bezpiecznie terminować ciążę.
Lekarze, śledząc publiczną dyskusję, a szczególnie poglądy skrajnie prawicowych środowisk, utwierdzają się w przekonaniu, że kwestia aborcji stała się nie tyle problemem zgodności lub niezgodności ich działania z aktualną wiedzą medyczną, ile problemem politycznym. A to zwiększa ryzyko ich odpowiedzialności — mówiła w rozmowie z Martą Glanc mec. Jolanta Budzowska, która reprezentuje rodzinę 30-letniej Izabeli, która zmarła w szpitalu w Pszczynie.