Miał się oświadczyć ukochanej, cudem przeżył udar. Bliscy winią lekarzy, prokuratura wszczęła śledztwo- Gazeta Krakowska 02.2020
Szczepan Kachnic ma 29 lat. Miał udar, na pomoc na SOR czekał 10 godzin. Gdyby lekarze szybciej mu jej udzielili, pewnie dzisiaj mógłby normalnie żyć.
8 maja 2017 roku. Szczepan źle się poczuł. Ok. godz. 22.30 zwymiotował. W pewnym momencie traci przytomność. Na miejsce przyjeżdżają ratownicy medyczni, którzy transportują mężczyznę do Szpitala Rejonowego w Suchej Beskidzkiej. Zostaje tam przyjęty tuż po północy następnego dnia.
Gdy trafia na Szpitalny Oddział Ratunkowy, jest już przytomny. Ale kontakt z nim jest utrudniony. Nie mówi, na pytania odpowiada gestykulując. Stan pacjenta określono jako „dość ciężki”.
Dopiero po dwunastu godzinach od momentu, gdy mężczyzna zostaje przyjęty do szpitala, trafia na Pododdział Udarowy. Tam zlecono szereg badań, w tym rezonans magnetyczny głowy. Medycy wypełniają „ankietę udarową”. Wskazują w niej, że u mężczyzny wystąpiły wszystkie objawy neurologiczne, typowe dla udaru.
Napisano równocześnie, że nie zastosowano żadnego leczenia tego udaru - wskazuje mecenas Jolanta Budzowska, która reprezentuje 29-latka w postępowaniu sądowym o zadośćuczynienie dla pacjenta ze strony szpitala. Bliscy domagają się 900 tys. złotych.