Powód, młody mężczyzna, w trakcie zjazdu na snowboardzie upadł i doznał urazu nadgarstka; uraz ten zaopatrzono w pobliskim szpitalu. Następnie powód konsultował jeszcze swój stan zdrowia w lecznicy prywatnej w miejscu zamieszkania - tam jednak bez dalszej diagnostyki potwierdzono postawione wcześniej rozpoznanie i utrzymano leczenie. Gdy po kilku tygodniach noszenia opatrunku gipsowego, a później rehabilitacji ręka nadal bolała i nie była w pełni sprawna, powód wykonał dalsze badania. Z badań tych wynikało, że pierwotnie postawiona diagnoza była niewłaściwa (niepełna), a leczenie – niewystarczające.
Nierozpoznany, zastarzały już uraz wymagał leczenia operacyjnego, które jednak po tak długim czasie było z jednej strony trudniejsze, a z drugiej - nie mogło dać tak dobrych rezultatów, jakich można byłoby spodziewać się gdyby prawidłowe leczenie było wdrożone od razu. W efekcie nieprawidłowej diagnozy proces leczenia powoda trwał zatem znacznie dłużej, a leczenie to nie doprowadziło do pełnego wyzdrowienia (biegły stwierdził u powoda stały uszczerbek na zdrowiu).
W postępowaniu sądowym powód skierował swoje roszczenia zarówno przeciwko szpitalowi, gdzie wykonano pierwotne badanie i założono opatrunek gipsowy, jak i przeciwko prywatnej placówce, której lekarz nie zweryfikował postawionej wcześniej diagnozy i w związku z tym podtrzymał błędną decyzję terapeutyczną. Sąd Okręgowy w Warszawie, po przeprowadzonym postępowaniu dowodowym - w tym na podstawie opinii ortopedy oraz radiologa uznał, że istotnie oba pozwane podmioty ponoszą odpowiedzialność za doznany przez powoda uszczerbek na zdrowiu, a także za naruszenie praw powoda jako pacjenta. W efekcie Sąd zasądził na rzecz powoda zadośćuczynienie w łącznej kwocie 120 tys. zł, a także odszkodowanie pokrywające zwrot kosztów leczenia.
Wyrok nie jest prawomocny.