Endoproteza stawu biodrowego – wysokie zadośćuczynienie za błędy w leczeniu
Powódka, Polka, na stałe w okresie leczenia zamieszkała w Irlandii, wniosła w 2011 roku pozew przeciwko szpitalowi i lekarzowi o zapłatę odszkodowania za błąd medyczny oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjentki. Chodziło o nieprawidłowe leczenie i zabiegi wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego.
W wydanym w kwietniu 2019 r. roku wyroku Sąd Okręgowy we Wrocławiu zasądził na jej rzecz od obu pozwanych łącznie blisko 150 tys. zł. i ponad 25 tys. euro zadośćuczynienia i odszkodowania za błąd lekarski – wszystkie kwoty z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od 2011 roku (aktualnie 7 % rocznie). Sąd uznał, że doszło do błędu medycznego i naruszenia praw pacjenta, a zatem zarzuty pozwu są uzasadnione.
Stan faktyczny był następujący. Pacjentka wymagała leczenia operacyjnego, w związku z wrodzonym schorzeniem stawu biodrowego. W szpitalu, do którego się udała, zapewniono ją, że wszczepiono jej protezę najwyższej jakości. Niestety, już trzy lata po zabiegu operowany staw biodrowy uległ zwichnięciu. Okazało się, że głowa wszczepionej protezy znajduje się poza panewką. W szpitalu wykonano repozycję zamkniętą, dolegliwości bólowe jednak nie ustępowały.
Powódka udała się zatem do lekarza – ortopedy, który stwierdził, że proteza, którą wszczepił jej pozwany szpital w 2005 r., jest złej jakości, a nadto jest zbyt krótka i została nieprawidłowo osadzona, stąd zwichnięcie. Lekarz ten zaproponował chorej ponowne leczenie operacyjne, które miało polegać na całkowitej wymianie endoprotezy za cenę 34.500 zł. Lekarz zapewniał pacjentkę, że zaproponowane leczenie gwarantuje powódce wyrównanie długości nóg (poprzez ustawienie obydwu stawów biodrowych na równym poziomie), likwidację dolegliwości bólowych i powrót do pełnej sprawności, w tym przede wszystkim do normalnego chodu, bez użycia kul łokciowych i bez utykania. Pozwany lekarz zapewnił również powódkę, że po upływie miesiąca od operacji będzie mogła powrócić do pracy.
Po operacji okazało się jednak, że operowana noga jest krótsza o 2 cm, a poza tym drętwieje. Chodzeniu towarzyszył ból w okolicy pośladka; powódka utykała. Operacja naprawcza, jaką proponował lekarz, miała kosztować 5.500 zł.
Chora straciła zaufanie do tego lekarza, udała się więc na konsultację medyczną do innego specjalisty. Na podstawie wykonanych badań, w kolejnym szpitalu poinformowano ją, że panewka protezy, którą wszczepił jej pozwany lekarz, przesuwa się do miednicy małej; panewka ta nie ma się na czym trzymać, gdyż w miednicy jest dziura. Konsultujący powódkę lekarz dodał również, że konieczna – kolejna już - operacja naprawcza będzie niezwykle poważna i skomplikowana, ale jeżeli nie zostanie wykonana, to panewka może przemieścić się dalej do miednicy i poranić pacjentce narządy wewnętrzne.
Powódka przez cały czas była niezdolna do pracy. Ostatecznie operację wykonano w 2010 r.; chorej całkowicie wymieniono wszczepioną przez pozwanego lekarza endoprotezę, używając przeszczepów kostnych. Pozwoliło to powódce wrócić do sprawności i w miarę normalnego funkcjonowania.
W skład odszkodowania weszły zarówno koszty leczenia, badań, leków, rehabilitacji, przejazdów na trasie Irlandia – Polska, odwiedziny rodziny podczas leczenia, jak i utracone zarobki pacjentki w Irlandii, liczone za czas przedłużonego leczenia. Pozwanymi byli: szpital, który wykonał pierwszą operację i zabieg repozycji oraz lekarz, prowadzący prywatną klinikę, który wykonał wadliwy zabieg realloplastyki stawu biodrowego.