Śmierć dziecka i determinacja matki – artykuł Wirtualnej Polski
Wieloletni proces, arogancja lekarza, bezsilność poszkodowanej, długie oczekiwanie na opinie biegłych – o walce z wymagającym przeciwnikiem, jakim jest szpital opowiedziała dziennikarce Wirtualnej Polski pani Eliza, reprezentowana przez mec. Jolantę Budzowską.
Historia zaczyna się w listopadzie 2013 roku, kiedy to kobieta pojechała na KTG do szpitala zaniepokojona brakiem wyczuwalnych ruchów dziecka. Lekarz nie dostrzegł niepokojących symptomów, choć serce dziewczynki wówczas już nie biło… Rozpoczęła się walka, która trwa nadal. Obok postępowania cywilnego, toczy się również karne. – Walkę ze szpitalem o sprawiedliwość traktuję jako swój obywatelski obowiązek. Żyje od rozprawy do rozprawy i to jest bardzo trudne, ale chcę być fair w stosunku do innych kobiet, które spodziewają się dziecka i mogą znaleźć się w podobnej sytuacji. Nie można odpuszczać – komentuje pani Eliza w artykule Martyny Kośki. A powodów, aby „odpuścić” było już wiele: pani Eliza nigdy nie usłyszała słowa „przepraszam”, szpital nie chciał iść na ugodę, Sąd Lekarski nałożył na ginekologa naganę, ten jednak odwołał się i w rezultacie nie został ukarany, kompletowanie dokumentacji i oczekiwanie na opinię biegłych trwało kilka lat… – Sprawy o błędy lekarskie są trudne i trwają latami, bo szpitale są wymagającymi przeciwnikami. Mimo to warto walczyć, bo każdy pacjent, który się nie poddaje, przeciera szlaki innym, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Wierzę też w to, że każdy przegrany dla szpitala proces to krok w kierunku refleksji, wprowadzenia zmian poprawiających bezpieczeństwo pacjentów – podsumowuje mec. Jolanta Budzowska. Czytaj więcej: https://finanse.wp.pl/najwiecej-bledow-lekarskich-zdarza-sie-w-dlugie-weekendy-sady-coraz-wyzej-wyceniaja-ludzkie-zycie-6268040355956353a