Zadośćuczynienie obliczane wg pomysłu ubezpieczycieli?
Z praktyki kancelarii BFP wynika, że ubezpieczyciele nagminnie zaniżają kwoty wypłacanych zadośćuczynień za krzywdę związaną z pogorszeniem stanu zdrowia poszkodowanych przez błąd medyczny czy wypadek drogowy. Sądy w wyrokach przyznają niekiedy kwoty kilka i kilkanaście razy wyższe.
Pojawiające się więc co jakiś czas propozycje ubezpieczycieli, aby zryczałtować odszkodowania, z pewnością nie leżą w interesie ofiar.
Mec. Jolanta Budzowska tak komentuję tę sytuację dla Dziennika Gazety Prawnej: - Zdecydowanie nie powinno się iść w kierunku standaryzacji zadośćuczynienia. Wprowadzenie przedziałów kwotowych stanowiłoby faktyczne ubezwłasnowolnienie sądu w zakresie oceny rozmiaru krzywdy i ustalenia odpowiedniego zadośćuczynienia. Złożoność problematyki zaspokajania szkody w sferze niemajątkowej, niewymierny charakter okoliczności, które uwzględnia się przy oznaczaniu rozmiaru krzywdy, jak również̇ oczywista trudność́ w przeliczeniu takiej szkody na pieniądze są przyczyną, dla jakiej ustalenie wysokości zadośćuczynienia jest i powinno pozostać domeną dyskrecjonalnej władzy sędziego. Szczególnie ten pogląd zyskuje na aktualności, jeśli mówimy o zadośćuczynieniu za krzywdę dla najbliższych członków rodziny poszkodowanego, gdy doszło do ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu. Sytuacje życiowe i rozmiar osobistej tragedii bywają tak różne, że trudno wyobrazić sobie wpisanie takiej krzywdy w jeden schemat.
I dodaje: - W procesach o zadośćuczynienie w przypadkach najcięższych uszkodzeń ciała i rozstroju zdrowia często sąd orzeka w oparciu o wiele opinii biegłych różnych specjalizacji, przede wszystkim z zakresu medycyny, a także w oparciu o zeznania świadków, bo dopiero łączna analiza materiału dowodowego pozwala na właściwą ocenę indywidualnej sytuacji poszkodowanego i jego najbliższych.