Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta rozpoczął tworzenie rejestru zdarzeń niepożądanych. Komentarz mec. Jolanty Budzowskiej.
- To bardzo dobry ruch ze strony Rzecznika Praw Pacjentów - ocenia Jolanta Budzowska, radca prawny i partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy w Krakowie, specjalizująca się w sprawach o błędy medyczne. - Dotychczas mieliśmy tylko do czynienia z gaszeniem pożarów w medialnych sprawach, a do wielu błędów dochodzi w ciszy. Na szczęście świadomość pacjentów rośnie i coraz więcej z nich kieruje skargi do Rzecznika, i to z całej Polski. Jeśli Rzecznik zacznie je grupować i klasyfikować np. według placówek, rodzaju procedur, schorzeń, to będzie można dokonać ich analizy, zdiagnozować problemy i wdrożyć działania naprawcze. To działanie wyprzedzające w stosunku do wciąż procedowanego projektu Ustawy o jakości w ochronie zdrowia. Przykładowo z jednej strony można wyłapać, że w danej placówce wykonywane artroskopie i rekonstrukcje więzadeł kolanowych zaskakująco często kończą się operacjami naprawczymi, a w innym odsetek porodów zakończonych złym stanem urodzeniowym noworodków jest wyższy niż przeciętnie. W pierwszym przypadku być może uda się to powiązać z osobą operatora, a w drugim błędami organizacyjnymi na oddziale ginekologiczno-położniczym. W obu sytuacjach możliwe będzie postępowanie kontrolne i działania naprawcze. Prawnicy, do których trafiają sprawy o błąd medyczny często mają wiedzę, w których placówkach jest problem, ale ich możliwości działania ograniczają się tylko do reprezentacji poszkodowanych pacjentów w indywidualnych sprawach. Podobnie jest z sądami, do których trafiają pozwy. Obecnie Rzecznik Praw Pacjenta jest jedyną instytucją, która może mieć takie dane z całej Polski i dobrze je spożytkować - tłumaczy mec. Budzowska.