19 marca 2017

Rekordowe zadośćuczynienie za błąd w szpitalu [03.2017]

W dniu 17 marca 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził na rzecz Klienta kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy jedno z najwyższych zadośćuczynień w Polsce – w wysokości 2 mln zł. Wyrok zapadł w sprawie, która toczyła się od dwunastu lat – a dotyczyła leczenia pacjenta po wypadku, który miał miejsce przed blisko dwudziestu laty. Zespół kancekarii BFP z mec. Karoliną Kolary i mec Jolantą Budzowską na czele pracował nad sprawą przez ostatnie kilka lat.

W dniu 17 marca 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził na rzecz Klienta kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy jedno z najwyższych zadośćuczynień w Polsce – w wysokości 2 mln zł. Wyrok zapadł w sprawie, która toczyła się od dwunastu lat – a dotyczyła leczenia pacjenta po wypadku, który miał miejsce przed blisko dwudziestu laty. Zespół kancekarii BFP z mec. Karoliną Kolary i mec Jolantą Budzowską na czele pracował nad sprawą przez ostatnie kilka lat.
Z pozwem wystąpił pacjent, który trafił do szpitala po wypadku komunikacyjnym. Pacjent ten wymagał dokładnych badań obrazowych, celem oceny charakteru i rozmiaru doznanego urazu kręgosłupa – ograniczono się jednak do wykonania (nieczytelnych) zdjęć RTG. Po bardziej zaawansowane badania wysłano poszkodowanego do szpitala specjalistycznego; poproszono jednak wyłącznie o wykonanie TK głowy, nadal nie zlecając szczegółowej oceny kręgosłupa piersiowego.
W efekcie nie postawiono prawidłowego rozpoznania i nie zoperowano powoda – u którego ostatecznie doszło do nieodwracalnego uszkodzenia rdzenia kręgowego, skutkującego porażeniem kończyn dolnych, a ściślej – porażeniem od klatki piersiowej w dół. Niestety, paraliż dolnej połowy ciała okazała się dopiero początkiem kłopotów zdrowotnych powoda, u którego wkrótce rozwinęły się skostnienia okołostawowe. Co więcej, próba chirurgicznego usunięcia tych skostnień zakończyła się zakażeniem i powstaniem rozległej, nieuleczalnej przetoki, z której od wielu lat sączy się treść ropna i która utrudnia codzienne funkcjonowanie poszkodowanego jeszcze bardziej, niż fakt poruszania się na wózku inwalidzkim.  Istnienie przetoki stwarza też zagrożenie życia.
Oceniając złożony aspekt medyczny tej sprawy biegli orzekli, że gdyby u powoda w pierwszej dobie po wypadku wykonano operację kręgosłupa, mogłoby to pozwolić na uniknięcie uszkodzenia rdzenia kręgowego oraz porażenia kończyn – a co za tym idzie, na uniknięcie wszystkich dalszych problemów, w tym skostnień, zakażenia i przetoki. Do zakażenia, poza samą operacją, przyczynił się wg biegłych brak dbałości o zastosowanie u powoda właściwej profilaktyki antybiotykowej.
Niezależnie od szeregu powiązanych ze sobą zagadnień medycznych sprawa była niezwykle skomplikowana prawnie – z uwagi na fakt, że szpital, w którym prowadzono leczenie powoda po wypadku, w ciągu kilkunastu lat, które dzieliły ten wypadek od wydania wyroku, kilkukrotnie zmieniał formę prawną – z jednostki budżetowej Skarbu Państwa, przez samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej, po spółkę prawa handlowego – co utrudniało ustalenie podmiotu odpowiedzialnego.


Ostatecznie Sąd uznał, że odpowiedzialność za obecny, zły stan poszkodowanego pacjenta spoczywa na dwóch podmiotach, od których zasądzono na rzecz powoda zadośćuczynienie w łącznej kwocie 2 mln zł. (po 1 mln od każdego).  Na rzecz powoda sąd zasądził także odszkodowanie obejmujące wydatki poniesione przez powoda w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a także rentę (za lata poprzednie i na przyszłość) związaną ze zwiększonymi potrzebami oraz zarobkami utraconymi w związku z niepełnosprawnością i niezdolnością do pracy. Roszczenia powoda uwzględniono wraz z odsetkami.     

 
Wyrok jest nieprawomocny. Pełnomocnikiem powoda była mec. Karolina Kolary.

Inne wygrane sprawy