09 grudnia 2020

Zakażenie po operacji ginekologicznej

Po planowym zabiegu ginekologicznym u jednej z naszych Klientek wystąpiły objawy zakażenia: ból i gorączka. Lekarz, pod którego („prywatną”) opieką pozostawała pacjentka zlecił badania, które potwierdziły stan zapalny i zalecił przyjmowanie antybiotyków. Gdy te nie pomogły, lekarz skierował pacjentkę do szpitala, w którym poprzednio była operowana. Tam jednak odmówiono jej przyjęcia, stwierdzając brak podstaw do hospitalizacji.
Jako że objawy nie ustępowały, a dodatkowo badania obrazowe pozwoliły postawić podejrzenie ropni przydatków, pacjentka została skierowana do szpitala ponownie.

Tym razem przyjęto ją i zakwalifikowano do operacji. Pacjentka nadal gorączkowała i była bardzo osłabiona; mimo to z operacją zwlekano. Ostatecznie operację tę wykonano po tygodniu od powtórnego przyjęcia do szpitala, i po miesiącu od operacji pierwotnej. Stwierdzono zaawansowane zmiany zapalne, w tym ropniaki obydwu jajowodów i jajników oraz zrosty zapalne; z uwagi na to podjęto decyzję o obustronnym usunięciu przydatków. Po operacji pacjentkę czekała jeszcze długa rekonwalescencja. Przeżycia związane z leczeniem były dla pacjentki źródłem ogromnej traumy, której skutki odczuwa do tej pory.

Biegli, którzy wydawali w sprawie opinię uznali, że u pacjentki – powódki doszło do zakażenia szpitalnego, do którego mogłoby nie dojść, gdyby zastosowano prawidłową okołooperacyjną profilaktykę antybiotykową. Ponadto zakażenie to było nieprawidłowo diagnozowane i niewłaściwie leczone; stosowano antybiotyki „na ślepo”, nie znając czynnika etiologicznego zakażenia, a tym samym nie wiedząc, jaki antybiotyk może to zakażenie skutecznie zwalczyć. W efekcie zakażenie rozwijało się w sposób niekontrolowany. Stwierdzono równocześnie, że gdyby rodzaj infekcji w odpowiednim czasie zdiagnozowano i włączono dobraną właściwie terapię, powódka miałaby szansę na wyleczenie na tyle wcześnie, że do powtórnej operacji by nie doszło. Pozwoliłoby to na znaczne ograniczenie cierpienia powódki, skrócenie okresu rekonwalescencji i lepszy wynik końcowy leczenia.

W tych okolicznościach Sąd uznał, że właściwą kwotą zadośćuczynienia, rekompensującą doznaną przez powódkę krzywdę będzie kwota 200 000 zł – i taką też kwotę zasądzono. Dodatkowo zasądzono na rzecz powódki odszkodowanie, a także ustalono, że szpital będzie ponosić odpowiedzialność za ewentualne przyszłe, nieznane obecnie skutki wyrządzonej powódce szkody. Wyrok nie jest prawomocny.

Klietnkę w procesie reprezentowały mec. Karolina Kolary oraz mec. Jolanta Budzowska

Inne wygrane sprawy