W efekcie rozwinęła się sepsa i wstrząs septyczny, a pacjentka w stanie zagrożenia życia trafiła na oddział intensywnej terapii. Nasza Klientka była następnie przez wiele miesięcy hospitalizowana; po raz pierwszy opuściła szpital dopiero po pół roku od pierwszej operacji, a i wówczas wymagała dalszego leczenia i kolejnych pobytów w szpitalu.
Mimo upływu wielu lat i podejmowanych prób dalszego leczenia, stan pacjentki pozostaje zły. Pacjentka cierpi na utrwalony przykurcz kręgosłupa i nie może się w pełni wyprostować; porusza się na wózku, a jeśli z niego wstaje, to idzie trzymając się prowadzonego przed sobą wysokiego balkonika. Nadal dolegają jej silne bóle, powodujące bezsenność i wymagające przyjmowania leków opioidowych; utrzymuje się także stan zapalny, dyskwalifikujący z ewentualnych prób leczenia naprawczego.
Stan pacjentki niestety nie rokuje poprawy. Wcześniej czynna zawodowo, pacjentka nigdy nie wróciła do pracy. Obecnie utrzymuje się wyłącznie z renty. Cierpi fizycznie i psychicznie; korzysta z pomocy Poradni Leczenia Bólu i opieki psychiatry; stanowi to jednak niewielką tylko ulgę.
Biegły z zakresu neurochirurgii, który wydawał opinię w tej sprawie, nie miał żadnych wątpliwości, że przebieg leczenia w pozwanej placówce był nieprawidłowy oraz że zakażenie, do jakiego doszło, skutkowało zupełną destrukcją kręgosłupa pacjentki i omal nie doprowadziło do jej śmierci. Podsumowując opinię biegły stwierdził, że „wszystko to nie powinno się zdarzyć”.
Powódkę reprezentowały mec. Karolina Kolary i mec. Jolanta Budzowska.
Wyrok nie jest prawomocny.
*****