11 września 2010

Ostateczny wyrok Sądu Apelacyjnego w sprawie zakażenia wirusem żółtaczki typu C [09.2010]

Zakażenie wirusem żółtaczki typu C (HCV) było przedmiotem rozważań sądów w sprawie, w której w dniu 16 września 2010 r. zapadł ostateczny wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Poszkodowany pacjent został zarażony wirusem HCV, prawdopodobnie podczas jednego z wielu zabiegów wykonywanych z naruszeniem ciągłości tkanek , wykonywanych w ramach cyklu chemioterapii w jednym z warszawskich szpitali. Zakażenie zostało wykryte dość szybko, a szpital nieomal natychmiast wdrożył intensywne leczenie pacjenta, m.in. interferonem i rybawiryną.

Zakażenie wirusem żółtaczki typu C (HCV) było przedmiotem rozważań sądów w sprawie, w której w dniu 16 września 2010 r. zapadł ostateczny wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Poszkodowany pacjent został zarażony wirusem HCV, prawdopodobnie podczas jednego z wielu zabiegów wykonywanych z naruszeniem ciągłości tkanek , wykonywanych w ramach cyklu chemioterapii w jednym z warszawskich szpitali. Zakażenie zostało wykryte dość szybko, a szpital nieomal natychmiast wdrożył intensywne leczenie pacjenta, m.in. interferonem i rybawiryną. Zakażenie nie wpłynęło w sposób bezpośredni na przebieg choroby nowotworowej, ale opóźniło zebranie materiału do autoprzeszczepu i - wg zgodnej opinii biegłych -   osłabiło siły odpornościowe pacjenta. Wykonywane w toku procesu sądowego badania potwierdziły, że wirus został wyeliminowany z organizmu powoda.

Sąd I instancji oddalił żądania pozwu uzasadniając, że ponieważ pacjent został wyleczony, to nie można mówić o szkodzie w postaci trwałego uszczerbku na zdrowiu. Poza tym sąd ten przyjął, że zakażenie wirusem żółtaczki typu C miało w przypadku tego pacjenta charakter zdarzenia losowego, za które szpital nie może ponosić odpowiedzialności. Nadto wskazał, że pacjent mógł zostać zarażony także w trakcie badania na nosicielstwo wirusa, jakie wykonał on tuż przed przyjęciem do pozwanego szpitala.

Powód, reprezentowany przez kancelarię, wniósł apelację od niekorzystnego dla niego wyroku. Sąd Apelacyjny podzielił w całości zarzuty apelacji i zasądził na rzecz pacjenta kwotę 40 tys. zadośćuczynienia wraz z odsetkami ustawowymi za czas trwania procesu. Sąd Apelacyjny stwierdził, że strona powodowa udowodniła w stopniu graniczącym z pewnością, że do zakażenia doszło w pozwanym szpitalu i z winy jego personelu, skoro świadkowie zeznawali o nieprzestrzeganiu procedur. To, że pacjent został wyleczony z żółtaczki nie przekreśla jego prawa do stosownej rekompensaty za czas przemijającego uszczerbku na zdrowiu i rozstroju zdrowia, powoduje jednak, że odpowiednią jest suma niższa od tej, która zostałaby zasądzona, gdyby pacjent nadal był nosicielem wirusa. Podkreślił, że okolicznością, która wpływa na rozmiar doznanej przez niego krzywdy, jest zarówno ogromna dolegliwość terapii interferonem, jakiej był zmuszony się poddać, jak i cierpienia psychiczne płynące z faktu, że poszkodowany został dotknięty nie tylko chorobą nowotworową, ale i  HCV. Z drugiej jednak strony Sąd Apelacyjny uznał, że podjęcie przez szpital w trybie pilnym skutecznego leczenia powoda jest okolicznością przemawiającą na korzyść pozwanego szpitala, która powinna być i została uwzględniona przy ustalaniu należnej sumy.

Sprawę prowadziła mec. Jolanta Budzowska.

Wyrok jest prawomocny.

Inne wygrane sprawy