Oprócz samego odszkodowania za błąd medyczny, pacjentom przysługuje też prawo do odsetek ustawowych za czas opóźnienia w wypłacie. I szpital, i ubezpieczyciel nie musi czekać na wyrok, żeby ocenić, czy pacjent ma rację. Zasądzanie odsetek dopiero od daty wyroku, co zdarza się na szczęście rzadko, jest więc niesprawiedliwe. Promuje na przykład przeciąganie przez szpitale postępowań sądowych.
Mec. Jolanta Budzowska, komentując dane statystyczne o niskiej liczbie zgonów w Polsce mimo epidemii zauważa, że może się okazać, że brak dostępu do lekarzy i badań obrazowych w okresie zamrożenia świadczeń zdrowotnych będzie bombą z opóźnionym zapłonem.
Osoby, które zakaziły się koronawirusem w DPS czy zakładach opiekuńczo-leczniczych (ZOL), nie mają wielkich szans na zadośćuczynienie. – Choć pobyt tam z założenia zwiększa ryzyko zakażeń, pensjonariusz nie ma uprzywilejowanej pozycji – mówi mec. Jolanta Budzowska.
Odszkodowań za zarażenie koronawirusem można dochodzić dwutorowo. Po pierwsze, na drodze cywilnej - od pracodawcy czyli od szpitala, w którym doszło do zakażenia. - Pierwsi poszkodowani medycy już skierowali zapytania do kancelarii BFP.
Pacjenci z chorobami zakaźnymi są przetrzymywani w placówkach medycznych, gdzie istnieje dodatkowo ryzyko zarażenia COVID-19, bo Sanepid dostał prawo nakazywania im hospitalizacji do odwołania. Tymczasem inni chorzy, m.in. onkologiczni czy kardiologiczni, potrzebujący pilnej pomocy szpitalnej - nie otrzymują jej.
W razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia będących wynikiem czynu niedozwolonego, poszkodowany może żądać od zobowiązanego do naprawienia szkody odpowiedniej renty. Renty tej może się domagać, jeśli utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej, albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, co reguluje przepis art. 444 § 2 k.c. Będzie to dotyczyło np. osoby poszkodowanej w wyniku błędnego leczenia w szpitalu, w wypadku komunikacyjnym albo wypadku przy pracy.
Pierwsze donosy na lekarzy w prokuraturze. Sprawiedliwość w czasach koronawirusa, czyli kto kogo zakaził - Komentarz mec. Jolanty Budzowskiej w artykule Klary Klinger i Patrycji Otto:
Oddział szpitalny nie jest miejscem do rozwiązywania prawnych dylematów. Lekarzom trzeba zawczasu dostarczyć procedury działania w warunkach silnych emocji i deficytu sprzętu. Warto sięgnąć do doświadczeń państw, które już zdążyły wypracować metody działania na czas epidemii.
mec. Jolanta Budzowska, uważa za wysoce wysoce prawdopodobne roszczenia pacjentów przeciwko szpitalom, związane z odpowiedzialnością za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia po zakażeniu wirusem SARS-Cov-2.
Sąd Najwyższy co do zasady stoi na stanowisku, że np. uszkodzenia ciała stanowiące powikłania związane z leczeniem nie mogą być postrzegane jako następstwo nieudzielenia należytej informacji o tym powikłaniu.